Eksplozje, Janusz L. Wiśniewski

„Bo gdy ty jesteś, to dni tak uciekają, jak ziarnka maku z dziurawego wiadra. I potem wyjeżdżasz i to wiadro się nagle zatyka, i mam wrażenie, że ktoś w nocy w tajemnicy przede mną przychodzi tutaj i dosypuje mi maku do wiadra.”

~ Janusz L. Wiśniewski, „Eksplozje”, s. 235, opowiadanie „Cykle zamknięte”

Wydaje się, że opowiadania są jedną z łatwiejszych form literackich. W końcu to krótki utwór epicki, najczęściej jednowątkowy, pisany prozą. A jednak nie jest to tak łatwa sprawa, jakby mogło nam się zdawać. Potrzeba naprawdę dobrych umiejętności, by w krótkim utworze zachęcić Czytelnika do bohaterów, zarazić go historią i postawić na końcu tę przysłowiową kropkę nad i. Dlatego byłam niezmiernie ciekawa całej książki „Eksplozje”.

Książka zawiera w sumie szesnaście opowiadań. Osiem z nich należy do takich autorów jak: Daniel Odija, Igor Brejdygant, Alek Rogoziński, Tomasz Jastrun, Ahsan Ridha Hassan, A.J. Gabryel, Paweł Paliński i Jacek Melchior. Ich teksty stanowią odpowiedź na jedno z opowiadań Janusza L. Wiśniewskiego. Panowie nie mieli łatwego zadania. Opowiadania Janusza L. Wiśniewskiego nie poruszają łatwej tematyki. To nie są teksty o zgubionym pantofelku lub kocie, który wdrapał się na płot. To teksty, które dotykają sfery relacji damsko-męskich. A to już samko w sobie jest trudne.

Mężczyźni tak naprawdę mają w życiu przekichane. Uświadomiłam sobie to w dniu, w którym mój mąż opowiadał mi jak koledzy w pracy mówili o swoich kobietach. Że jak kobieta mówi „rób jak chcesz” – to jest gorzej jakby powiedziała „nie”. Bo „rób jak chcesz” oznacza, że już przegrałeś, że już jesteś na tej straconej pozycji. Że właśnie opuściłeś murawę i zaraz dostaniesz łomot. I wtedy to do mnie doszło, że mają rację. Bo kiedy ja mówię „rób jak chcesz” – to już jestem tak maksymalnie wkurzona, że cokolwiek by ten biedny mąż nie zrobił, to i tak się czegoś doczepie. Czegokolwiek. Chociażby koloru gąbki, którą kupi do łazienki.

Powyższa sytuacja pokazuje, że te relacje damsko-męskie to jest tak naprawdę twardy orzech do zgryzienia. A tematyka opowiadań w „Eksplozjach” porusza się właśnie wokół tych relacji. Na pierwszy ogień poszło opowiadanie „Arytmia” i powiem Wam, że zaskoczyła mnie surowość tego tekstu. Janusz L. Wiśniewski pokazał mi, że można coś napisać pięknym, poetyckim językiem i jednocześnie oddać w tekście „surowość” życia. Opowiadanie „Arytmia” porusza kwestię choroby, którą bohater ukrywa przed ukochaną. Czy chce ją przez to chronić? Czy raczej egoistycznie uczepił się myśli, że jak jej nie powie o swojej kruchości, to jakoś to wszystko samo minie? Odpowiedzią na to opowiadanie jest historia Daniela Odbija  pt. „Metronom”. Autor pokazuje, że nie tylko śmierć może podzielić związek. Że są takie choroby, które rzucają cień na miłość.

Zaskoczona zostałam tak naprawdę opowiadaniem „Syndrom przekleństwa Undine” i odpowiedzą Igora Brejdyganta w historii pt.  „Pilzner solipsysty”. (Może to też wina tego, że lubię książki, które bazują na faktach historycznych.) Janusz L. Wiśniewski przedstawia historię dziewczynki, która jest bierną uczestniczką ciągłych awantur swoich rodziców. A Igor Brejdygant pokazuje skąd to ciągłe pijaństwo ojca. Skąd ta żałość. Te karczemne awantury. Jego opowiadanie brzmiało jak kartka wyrwana z dziennika. Bardzo realnie:

„Nie ma systemu, nie ma NRD, nie ma kliniki, nic już nie ma, a to wszystko dlatego, że on nie ma już siły zmieścić tego w sobie, utrzymać w ryzach swojego umysłu tego bezgranicznego absurdu. Jurgen nie udźwignie już dłużej na swoich barkach tego ciężaru, zło i bezsens przerwały tamę w jego wnętrzu.”

~ Igor Brejdygant, „Eksplozje”, s. 51,  opowiadanie „Pilzner solipsysty”

To załamanie się głównego bohatera pociągnęło za sobą szereg zdarzeń. I tu mamy ten kontrast: z jednej strony słyszymy głos Janusza L. Wiśniewskiego, który opowiada o Matyldzie. I ta Matylda (córka Jurgena) zachwyca nas swoją delikatnością. Jej historia wzrusza mnie do łez. Jej choroba mnie przytłacza. Jej nieszczęście mnie boli. I aż mam ochotę zrobić krzywdę jej ojcu, że zachowuje się jak dupek. A z drugiej Igor Brejdygant mówi: nie oceniaj Jurgena tak szybko. Mówi: za nim ciągną się inne historie. Ten człowiek ma na swoich barkach duży ciężar. Nikt nie jest tak silny, by udźwignąć tyle, co właśnie ten człowiek musiał unieść.

Niektóre opowiadania są lustrzanymi odbiciami. Mają jeden temat i kontrastują między sobą. Niektóre są jak puzzle – zgodne. Inne sprawiają, że poznajemy punkt widzenia tego „złego” bohatera, co rzutuje na tę pierwszą historię. Pozawalają rozgrzeszyć zły charakter. Te opowiadania są surowe. Widać w nich to męskie, twarde spojrzenie. Ale mimo to potrafię się przy nich wzruszyć. Panowie pokazali, że pod tym stalowym pancerzem, można znaleźć takie uczucia jak  miłość i przyjaźń. Pięknie opowiedzieli o samotności, która tak naprawdę jest nieodłącznym elementem związku. Bo w pewnym momencie, coś nas po prostu przerasta. Że zamiast podzielić się problemem, dusimy go w sobie. A później to się z nas wszystko wylewa.

Nie chcę Wam tu streszczać wszystkich opowiadań, bo nie miałoby to większego sensu. Książką jestem zachwycona. Dzięki niej wiem, że muszę przeczytać debiutancką książkę Igora Brejdyganta i koniecznie zapoznać się bliżej z powieściami Adama J. Bagryela. O Alku Rogozińskim nie wspomnę, bo kiedy ostatnio czytałam „Jak Cię zabić kochanie?” to nie mogłam powstrzymać się od głośnego śmiechu. W książce „Eksplozje” też pokazał, że pióro dobrze naostrzył i pojedynek literacki z Januszem L. Wiśniewskim był bardzo wyrównany!

Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zajrzeć do książki, wpiszcie ją na listę życzeń do Świętego Mikołaja!

Eksplozje
kategoria: literatura współczesna
liczba stron: 351
cena: 39,90
wydawnictwo: Wielka Litera
ocena: 8/10

Książka została przekazana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Wielka Litera, za co jeszcze raz dziękuję.

logolitera

Jeden komentarz Dodaj własny

  1. Mnie niestety „Eksplozje” zawiodły, ponieważ nie dość, że większość opowiadań nie skradła mojego serca, to jeszcze do tej antologii zostały wrzucone opowieści Wiśniewskiego, które już dawno zostały powydawane. Według mnie to zwykły chwyt marketingowy. Zamiast stworzyć coś nowego, to skopiowano wcześniej stworzone historie… Słabe zagranie.

Dodaj komentarz