„To stawało się niebezpieczne. Zaczynała niepokojąco zbliżać się do stanu, w którym mężczyzna znowu wypełni jej cały świat. Nie chciała tego. To ma być przyjaźń. Nie miłość! Nie chciała żadnej miłości. Miłość ma wpisane w siebie cierpienie. Nieuniknione, chociażby przy rozstaniach. A oni przecież rozstawali się każdego dnia. Przyjaźń – nie. Miłość może istnieć i trwać nieodwzajemniona. Przyjaźń – nigdy. Miłość jest pełna pychy, egoizmu, zachłanności i niewdzięczności. Nie uznaje zasług i nie rozdaje dyplomów. Przyjaźń poza tym jest niezwykle rzadko końcem miłości. To nie ma być żadna miłość! Co najwyżej asymptotyczny związek. Ma ich zbliżać nieustannie, ale nigdy nagrodzić dotykiem. Nie kocha go przecież! To tylko fascynacja…”
– Janusz Leon Wiśniewski – „Samotność w Sieci”
Zapomniała jednak, że fascynacje bywają niebezpieczne. Mogą przerodzić się w obsesję. Mogą zniewolić. Mogą zniszczyć to, nad czym pracowało się kilkanaście lat. A jednak jest w nas coś, co ciągnie do samozagłady. Że idziemy nad przepaść. Że stąpamy po cieniutkiej linii. Że chcemy spróbować. Yvonne Carmichael, bohaterka książki, ma męża, dobrą posadę, dzieci… Wydawać by się mogło, że niczego jej nie brak. A jednak w pewnym momencie jej małżeństwo „szwankuje”. I mimo że nie szuka pocieszenia w obcych ramionach, wpada w pułapkę, która przeradza się w gorący romans. Próbuje żyć na dwa fronty i wierzy, że może jej się to udać. Że nikt się nie dowie. Że na jej obrączce nie będzie plam zdrady. Niestety kiedy zostaje zgwałcona… Wszystko się zmienia. Zbrodnie i kłamstwa zaczynają wychodzić na jaw.
Przede wszystkim to nie jest książka, która ma na celu ustrzec nas przed romansem. Romans (czy to w książce, czy to w życiu) prędzej czy później i tak wychodzi na jaw. To tylko kwestia czasu. Ciągle dziwi mnie to przekonanie u niektórych osób, że może im się uda życie na dwa fronty. Polecam w tej kwestii zajrzeć do książki „Anatomia zdrady” Wojciecha Wyplera. Tam ten temat jest szerzej poruszany.
Autorka skupia dużą uwagę na temacie gwałtu – jego przyczynach i skutkach. Bohaterka książki staje w potrzasku. Każda decyzja jest zła. Każda decyzja prowadzi do ujawnienia romansu. Do czego będzie zmuszona Yvonne Carmichael? Czy popełni morderstwo i zostanie za nie skazana na dożywocie?
Autorka pokazuje, że thriller nie musi wiązać się z budzeniem strachu już od pierwszych stron książki. W Czytelniku powoli drąży się cała historia Yvonne Carmichael. Opisany proces sądowy, to jak zachowują się skazani, ich adwokaci, strategie – dla mnie to była naprawdę uczta. Dodam, że jestem fanką „Sposobu na morderstwo” i kręcą mnie te smaczki z sali rozpraw. Naprawdę Autorka mnie zaskoczyła zakończeniem. Nie spodziewałam się, że ta cała historia może się „właśnie tak” skończyć.
Zaskoczona jestem również kreacją postaci. Yvonne Carmichael, wydaje się być rozsądną, mądrą, szanowaną panią genetyk… A zaraz później widzimy ją jako bezbronną kobietę, która szuka swojego obrońcy. Kogoś, kto ją uratuje. Ta sama postać – a dwie różne maski. Dopiero na końcu dowiadujemy się skąd ta przemiana się bierze.
Zdecydowanie wolę sięgać po thrillery niż po horrory. A już thrillery psychologiczne to jeden z ulubieńszych gatunków, natomiast rzadko go recenzuję, bo przy takich książkach łatwo o zdradzenie fabuły. A przecież o to w nich chodzi, by przejść po nitce do kłębka. Podobało mi się to stopniowanie napięcia, zawiłość wyborów, to jak jedna decyzja mogła zmienić dosłownie wszystko.
Brawa również dla tłumaczki, Ewy Kleszcz, za bardzo dobre przełożenie. Mnie osobiście podobał się sposób narracji. Świat widzimy z perspektywy bohaterki. To jej oczyma widzimy opowieść. I dlatego też mogą nam, jako Czytelnikom, czasem uciekać różne niuanse i kłamstewka, które poniekąd nadają książce mocnych barw.
Nie jest to mroczna książka. To faktycznie trochę takie połączenie kryminału z dramatem sądowym. Natomiast książkę czytało mi się szybko i sama historia mnie wciągnęła. Ale może to dlatego, że ostatnio same romansidła czytam, i „Mroczny zaułek” był dla mnie taką świeżą odskocznią. Mimo to polecam!
Jeśli podobała Wam się recenzja, to… Napijmy się wspólnie kawki!