RECENZJA PRZEDPREMIEROWA – premiera książki 17.11.2020 r.
Niektórzy pragną w życiu tylko świętego spokoju. Inni chcieliby mieć swój kąt, w którym można się choć na chwilę zaszyć. Niektórym do szczęścia wystarczą podróże. Po prostu móc wyjechać w Bieszczady. Zdobyć Mount Everest. Choć raz skoczyć na bungee.
Każdy z nas ma inne… Każdy pragnie czego innego. Ale to właśnie one nas łączą – marzenia.
Karolina Młynarczyk oprowadza Czytelnika po współczesnej Warszawie. Bohaterowie powieści są praktycznie w moim wieku, więc czytając książkę, nie czułam się jak staruszka. I tak jak w opisie książki czytamy: bohaterowie to ludzie już z nabytym bagażem doświadczeń, który gdzieś tam człowiek jest zmuszony nieść na swoich barkach.
Też tak z pewnością macie, że ktoś lub coś powstrzymuje Was od realizacji planów. Znajdujemy tysiąc wymówek: bo małe dzieci, bo za późno na studia, na zmianę pracy, na realizację swojego hobby…
I właśnie o tym pisze Autorka w swojej debiutanckiej powieści „Architekci marzeń”. Trzeba uwierzyć w siebie i w swoje możliwości. Czas? Każdy z nas ma go tyle samo. Zamiast siedzieć na kanapie i oglądać kolejny sezon „Top Model” – zacząć działać. Najtrudniejszy jest przecież pierwszy krok.
W książce jest wielu bohaterów, których losy gdzieś tam się krzyżują. I choć zazwyczaj w recenzjach powinno się pisać o ulubionym bohaterze, to ja dziś dla odmiany opowiem o… Ryszardzie.
Ryszard jest przykładem człowieka, który został zmuszony przejąć rodzinny interes. Mimo że sam kompletnie nie zna się na architekturze, zarządza prężnie rozwijającym się biurem architektonicznym. Jego postawa i zachowanie sprawiały, że wzbudzał we mnie dość negatywne uczucia. Na sam dźwięk jego imienia aż mną wzdryga. Czy Ryszard dozna w końcu olśnienia i uczyni pierwszy krok ku swoim marzeniom? Tego Wam nie zdradzę! Ale nawet na końcu książki jego postawa mnie irytowała…
„Zbyt dużo padło między nimi słów, będących jak dziura po gwoździach w desce. Da się zaszpachlować, ale tak samo jak przedtem nie będzie.”
Dostajemy typową powieść obyczajową. Bohaterowie są różni. Są tacy, którzy działają Czytelnikowi ma nerwy (jak ten nieszczęsny Ryszard), ale są i tacy, których perypetie wywołują uśmiech na twarzy (Majolika). „Architekci marzeń” to idealna lektura na ponure, jesienne wieczory. Nie jest wolna od błędów. Czasami miałam wrażenie, że w powieści brakuje mi jakiejś
głębszej myśli, przesłania, które nadałoby książce szczypty pikantności. Ale ja ostatnio czytam dużo kryminałów, co sprawia, że jestem głodna intryg! (śmiech)
Karolina Młynarczyk napisała powieść o marzeniach, miłości, realizacji w pracy. Jak pewnie wiecie, łatwo jest zagubić się w codzienności. Nawet architekci, którzy projektują domy, mogą zapomnieć zaprojektować swoje życie.
Podziwiam Autorów, którzy wydają swoją pierwszą książkę. To nie jest przecież takie łatwe. Napisanie czegokolwiek to tylko 50% sukcesu. Dlatego pragnę również pogratulować Autorce odwagi i tego, że jej pierwsza powieść już za parę dni ujrzy światło dzienne. Z całego serca życzę, by każda kolejna książka była jeszcze lepszą i jeszcze bardziej poczytną pozycją.
A „Architekci marzeń”? Jest to jedna z tych lektur, która po prostu przynosi słońce w pochmurne dni. A tego słońca ostatnio przecież tak mało…Dlatego musimy zacząć dawkować je sobie sami!
Książka została przekazana przez Wydawnictwo Replika, za co jeszcze raz dziękuję. I dziękuję również za możliwość bycia jednym z patronów medialnych.