W tym roku z góry założyłam, że tak jak poprzednio, przy wejściu dostanę taką blogerską plakietkę. Okazało się, że na Targach Książki musiałam występować incognito. Oczywiście miałam wydrukowany identyfikator, ale składał się on jedynie z imienia i nazwiska. W ogóle nie było mojego loga, więc szukanie smyczy i specjalnej plakietki, by ten identyfikator do środka włożyć, był dla mnie bez celowy. Później się również dowiedziałam, że trzeba było naprawdę obsługę Targów uprosić, by taką smycz z plakietką dostać.
Dla mnie Targi Książki to oprócz możliwości poznania nowych Wydawnictw i Autorów, możliwość pokazania siebie, jako blogera. W tym roku zostało mi to uniemożliwione. I dlatego przez połowę Targów chodziłam naburmuszona. (Smuteczek.)
Powyższe słowa pisałam z przymrużeniem oka. Staram się w postach nie dawać uśmieszków ;), bo jakoś nie pasują mi one do wpisów, które umieszczam na blogu. Stąd może wybrzmiał wydźwięk narzekającej starej ciotki. Oczywiście plakietka nie była najważniejsza. Tak jak napisałam na końcu tego postu: Targi były dla mnie po to, by naładować akumulatory.
Tłumy. Wszędzie. Kolejki zdawały się nie mieć końca. Dlatego w tym roku zdobyłam jedynie dwa autografy:
Janusz L. Wiśniewski
Dla mnie taką książką Targów została właśnie książka z Wydawnictwa WYtwórnia, o której pisałam dziś na Facebooku. Do książki dołączona jest folia i na każdej stronie można poruszając folią zaobserwować ruch. (Ruszają się samochody na ulicy, liście, koła zębate itd.)
Zakochałam się w stoisku Wydawnictwa Muza:
I rozłożył mnie na łopatki Wojciech Cejrowski swoją tabliczką:
Wszędzie natomiast były… Książki.
I jak zwykle dopieszczone było również stoisko Wydawnictwa Znak:
Targi Książki to doskonała okazja, by naładować akumulatory i znaleźć wśród stosu książek perełki! Niektóre książki po prostu giną w Internecie. I właśnie dopiero na Targach można je tak naprawdę dostrzec.
W tym roku wybieram się również na Targi Książki do Katowic, by już w mniejszym tłumie pospacerować między stoiskami.
Odmawiałaś pacierz? :D. Moje łowy bardzo udane, uścisnęłam dłonie dziesięciu autorów, z czego połowa tych cudownych osóbek była mi znana z zeszłych lat z Targów Książki. I też wybieram się na Śląskie!