„– A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? – spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. – Co wtedy?- Nic wielkiego. – zapewnił go Puchatek. – Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.”
~ Alan Alexander Milne
Maj (zeszłego roku) przywitał mnie wieloma nowościami. Wśród nich znalazła się książka Anny Płowiec, która debiutuje na rynku wydawniczym. Jak zapewne pamiętacie… Rzadko kiedy sięgałam po debiuty polskich autorów. Parę lat temu jednak zmieniłam swoje poglądy. Zaczęłam więcej czytać książek z rodzimego rynku. I dobrze, że tak się stało! Bo dzięki temu mam okazję powiedzieć Wam dzisiaj parę słów o powieści, która… u progu lata mnie porwała.
Kiedy byliśmy mali, tak bardzo chciało nam się dorosłości. Chcieliśmy się nią wręcz zachłysnąć. Sądziliśmy, że palenie papierosów w ukryciu sprawi, że będziemy już u progu dojrzałości. Że pokazujemy całemu światu, że też tak możemy. Aż w końcu minęły lata i zaczęliśmy pracować na własne utrzymanie. Dziś wielu z nas bije się w pierś. W szczególności wtedy, gdy przychodzi nam podejmować w życiu ważne decyzje i wybory. Przed takimi właśnie wyborami stanęła Alicja, bohaterka książki „W cieniu magnolii”.
Kim jest Alicja? Autorka przedstawiła ją jako kobietę, która nie jest egoistką, ponieważ potrafi poświęcić siebie i własne szczęście w imię kariery i lepszej przyszłości człowieka, którego kocha. W życiu wiele przeszła. A jej życiowe wybory nie należą do najłatwiejszych. Czy się z nimi zgadzałam? Oczywiście, że nie. Ale chyba właśnie na tym polega związek Autora z Czytelnikiem. I tu należą się ukłony w stronę Anny Płowiec, która na tej płaszczyźnie poradziła sobie świetnie.
„W cieniu magnolii” to jeden z tych debiutów literackich, które potrafią zatrzymać Czytelnika na dłużej. Anna Płowiec stawia wysoko poprzeczkę. Coraz ciężej jest zainteresować Czytelnika, w szczególności, jeśli mowa o powieściach obyczajowych. Wydawać by się przecież mogło, że to jest jeden z łatwiejszych gatunków. Nic bardziej mylnego! Wśród tylu powieści, które pojawiają się na rynku wydawniczym, ciężko jest przejąć prowadzenie. Liczę jednak i trzymam mocno kciuki, by Annie Płowiec to się udało.
Spodobała mi się konstrukcja powieści. To, że Autorka pokazała oblicze dwudziestoparoletniej Ali i skontrastowała je z obliczem już dojrzałej i statecznej Alicji. Nie zabrakło w książce barwnych postaci pobocznych. Choćby przyjaciółka Ali, która w wieku czterdziestu paru lat dalej zachowała w sobie ten swój uroczy spontan. „Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.” Nie bez powodu przytoczyłam cytat z Kubusia Puchatka. Alicja pokazuje, że prawdziwe uczucie nie znika. A ludzie, którzy są sobie przeznaczeni, w końcu spotkają się na swojej drodze. Oby tylko potrafili dobrze odszyfrować znaki na niebie i ziemi!
Dużym plusem jest to, że Autorka ma lekkie pióro. A co za tym idzie… Ani się człowiek obejrzy, a już jest na ostatniej stronie książki. I naprawdę (nie mówię tego, by słodzić Autorce) jest to jeden z lepszych debiutów, które czytałam. A czytałam ich już kilkadziesiąt. (Albo inaczej: zaczynałam czytać i nie skończyłam.) Dlatego wydaje mi się, że po tych paru latach prowadzenia bloga Recenzenckiego, mogę i podpisuję się pod takim debiutem, i szczerze go polecam.
Oczywiście jak w każdej książce i „W cieniu magnolii” jest jakiś minus. Niestety… Książka zbyt szybko się kończy. A człowiek chciałby jeszcze chwilę pozostać z bohaterami.
W cieniu magnolii
kategoria: literatura obyczajowa
liczba stron: 368
cena: 37,90
wydawnictwo: ZNAK Między słowami
ocena: 9/10
Książka została przekazana przez Wydawnictwo Między słowami, za co jeszcze raz dziękuję.