Macierzyństwo zmienia wszystko. Nagle człowiek staje się odpowiedzialny za drugą maleńką istotę. Dziecko od dnia narodzin jest czystą kartką. To jak zostanie zapisane zależy m.in. od rodziców. Dziecko każdego dnia się uczy. Najpierw uczy się widzieć świat. Zauważa, że ta osoba, która codziennie go karmi, przewija, uśmiecha się do niego, to musi być ktoś ważny. Nie wie jeszcze, że to jest mama. To zrozumie dopiero później.
„Ćwiczenia z tulenia na pierwsze 52 tygodnie z dzieckiem” to nie jest kolejny poradnik, który uczy jak „uciszyć” swoje dziecko. To jest książka, dzięki której rodzic może zbudować z nim bliską więź. Autorki nie mówią, co robić kiedy nasza mała pociecha nie robi kupki. Autorki pokazują, co robić, kiedy już umyjemy, przebierzemy i nakarmimy dziecko. Pokazują jak spędzać z nim czas. Pokazują, czego można go nauczyć. Jak łączyć zabawę z nauką. Niektóre tematy były mi zupełnie obce. Np. karmienie BLW, co to w ogóle jest? A niektóre rozdziały na pewno będziecie kojarzyć albo będziecie już na takim etapie macierzyństwa, że włączy Wam się kreatywność i wynajdziecie zabawę z pieluszką i tworzenie tzw. „bazy”, by dziecko oglądało świat przez inny pryzmat. By poznawało kolory i kształtowało wyobraźnię.
Książka jest ciekawie wydana. Forma kalendarza umożliwia położenie poradnika na biurku lub na jakiejś półce, by każdego nowego tygodnia przewracać stronę i uczyć malucha czegoś nowego. Ja jestem typem okładkowej sroki i doceniam ilustracje, które znajdują się w książce. Katarzyna Drewek-Wojtasik świetnie dała sobie radę z oprawą graficzną. A Autorki, Izabela Frankowska-Olech i Izabela Sztandera, w prostych słowach pokazują, że ten rok macierzyńskiego (jeżeli się właśnie na taką opcję zdecydowałyście) nie musi być nudny. Nie trzeba też kupować nie wiadomo ile zabawek, by dziecko choć na chwilę zająć. Myślę, że te 52 tygodnie to naprawdę najważniejszy czas dla Mamy i dziecka. I książka jak najbardziej przypadnie do gustu młodym rodzicom.
Książka jest zbiorem cennych wskazówek. Ja wiem po sobie, że czasem dwoję się i troję, by jakoś zorganizować Bąblowi czas. To jest moje pierwsze dziecko i dosłownie kupuję mnóstwo rzeczy, bo żyję dewizą: „ja takiego nie miałam, on niech ma.” A czasem wystarczą proste rzeczy: koc, poduszki czy też pieluszka. Zresztą doświadczone mamy Wam powiedzą, że co z tego, że kupi się zabawkę dziecku za 200 zł, jak karton soku na stole lub reklamówka ze sklepu przewieszona na patyku będzie dużo ciekawsza.
Gdybym miała podsumować książkę jednym zdaniem, napisałabym, że to książka, która uczy bliskości. Jest to bardzo cenna lekcja i dla rodziców, i dla dziecka. I mam nadzieję, że również przypadnie Wam ona do gustu.
Dodam też od siebie, że nie ma takiego poradnika, który odpowie na wszystkie matczyne pytania. Kiedy w domu pojawia się dziecko, nagle wszyscy wiedzą lepiej. Teściowa na kolki będzie proponowała herbatkę z koperku, bo przecież tak się kiedyś dzieci leczyło. Jednak nie żyjemy w 1980 roku. Nie zawsze stare metody są trafne. I w razie wątpliwości należy pytać specjalisty. Bo każde dziecko jest inne. A według mnie Internet i wszelakie fora dla mam nie są miejscami, w którym powinno się konsultować choroby i zachowania dziecka, które nas niepokoją.
Ćwiczenia z tulenia na pierwsze 52 tygodnie z dzieckiem
kategoria: poradniki
liczba stron: 54
cena okładkowa: 49,90
wydawnictwo: ZNAK Emotikon
ocena: 9/10
Książka została przekazana przez Wydawnictwo ZNAK EMOTIKON, za co jeszcze raz dziękuję.
Jestem mamą od paru lat, także mam wrażenie, że nic już mnie nie zaskoczy. Taki poradnik to z pewnością nie moja bajka – stosuję i znam wszystkie wspomniane zasady itd., także podejrzewam, że nie wniósłby on nic do mojego życia.
U mnie jest właśnie zupełnie odwrotnie. Wiele spraw mnie zaskakuje. Kiedyś jak odwiedzałam znajomych z prezentami dla nowo-narodzonego dziecka kupowałam rzeczy, które mi się podobały, ale były mało praktyczne.
Teraz? Wybrałabym zupełnie inne rzeczy. :) Ale to właśnie ta zmiana perspektywy… :)