Kiedy byłam nastolatką bardzo brakowało mi takich powieści. Lektury szkolne nie wspominam zbyt miło. Moja przygoda z czytaniem zaczęła się tak naprawdę od popytu na Harrego Pottera. Cała szkoła nim żyła. Ale wtedy byłam już dużo większa niż tytułowa bohaterka, a ponadto był to świat magii, który jedynie lub aż wzbudził chęć do czytania i do wyobrażania sobie innej rzeczywistości. Można powiedzieć, że jest to dziwne, że mając prawie trzydziestkę na karku sięgam czasem po książki dla dzieci. Ale powiem Wam, że czasem książki dla dzieci są dużo lepsze niż te, które Wydawnictwa mają w propozycji dla starszego pokolenia.
Lukrecja, bohaterka powieści o tym samym tytule, jest taka jaka powinna być nastolatka. Nie jest przekoloryzowana. Nie jest to złote dziecko przed którym rozciągają się czerwone dywany, ani też nie ma nadludzkich mocy, dzięki którym walczy ze złem. Jest zwykła. Ostatnio mam wrażenie, że to pokolenie nastolatków jest mocno skrzywdzone. Dzieciaki bombardowane są ze wszystkich stron nowoczesnością: tabletami, smatfonami, smatwatchami. Wszystko kręci się wokół tego, kto ma lepszy gadżet. Lukrecja daje nadzieję, że świat jednak nie zwariował i mimo różnych udziwnień, i „nienormalności”, można mieć szczęśliwe dzieciństwo.
Książka Anne Goscinny przenosi w czasie. Na powrót stałam się dwunastolatką. Przeżywałam każdą stronę, śmiałam się wraz z bohaterką. Przeżywałam też wycieczkę do muzeum, rozwiązywanie zdań matematycznych, i to że bohaterka jest postrzegana przez rodzinę, jakby nadal miała jedenaście lat, a przecież już nie ma! To są nieliczne sytuacje, o który opowiada nam Autorka. Celowo również nie nawiązuje, ani też nie silę się na porównanie z „Mikołajkiem” (autorem „Mikołajka” jest tata Anne, Rene Goscinny), bo jest to zgoła zupełnie inna historia, zupełnie inny świat.
„Lukrecja” została przetłumaczona przez Magdalenę Talar. Książkę czyta się bardzo szybko. W dodatku przygody i humor zawarty w książce sprawia, że niejeden uśmiech pojawia się na twarzy. Gdybym miała córkę, z pewnością poleciłabym jej tę książkę. Ale nie jest to tylko książka dla nastolatków, ponieważ i ja cieszę się, że mogłam ją przeczytać. Był to bardzo ciekawy powrót do przeszłości i do zrozumienia, że człowiek z wiekiem przestaje być tak… bezpośredni i szczery, jak dziecko. Książka została wzbogacona o ilustracje, Catal Muller, które dodają uroku całej opowieści.
Jeśli macie jakąś nastoletnią latorośl w domu, nie krępujcie się, kupcie jej tę książkę!
Lukrecja
kategoria: literatura dziecięca
liczba stron: 192
cena okładkowa: 36,90
wydawnictwo: ZNAK Emotikon
ocena: 8/10
Książka została przekazana przez Wydawnictwo ZNAK EMOTIKON, za co jeszcze raz dziękuję.
Ciekawa recenzja.